Ślub na zamku w Niepołomicach – reportaż ślubny Weroniki i Clifford’a
Niepołomice to urocze miasteczko ze średniowiecznym rodowodem i zabudowaniami jak z bajki. Jest tu niewielki rynek, planty i oczywiście królewski zamek. Jeśli brać ślub z pompą to właśnie na zamku w Niepołomicach. 🙂 Na taki pomysł wpadli Weronika i Clifford, ona krakowianka a on rodem z dalekiej Kanady.
Stylowe wnętrza zamkowego hotelu stały się miejscem gorączkowych przygotowań. Pannie Młodej przydzielono apartamenty dla królowej, Pan Młody został ulokowany w pokojach dla króla. Była służba, truskawki i suknia z trenem. Mnie przypadła rola ślubnego fotografa i wywiązałem się z tego obowiązku z należytym staraniem. 🙂
Ślub w plenerze przy pięknej pogodzie to marzenie niejednej pary narzeczeńskiej. Weronika i Cliff zaplanowali uroczystość na dziedzińcu zamku. Rozstawiono rzędy krzeseł w białych pokrowcach, goście zajęli miejsca i Panna Młoda w otoczeniu druhen wkroczyła na scenę. Żar lał się z nieba, atmosfera stawała się gorąca także i dla mnie. Zrobienie dobrego materiału w ostrym światłocieniu to nie lada wyzwanie. Na szczęście humory dopisywały i wszystko potoczyło się gładko. I tak nastąpiła uroczysta ceremonia w stylowej scenografii, krótka sesja rodzinna w zamkowych ogrodach i podróż białym Lincolnem na przyjęcie weselne do hotelu Lenart.
Hotel Lenart wrócił nas dla współczesności. Przyjęcie rozpoczęło się przemówieniami w anglosaskim stylu. Potem Para Młoda zawirowała w pierwszym tańcu i wszyscy ruszyli na parkiet. Zespół muzyczny spisał się na piatkę, szczególnie jeśli chodzi o oprawę oświetleniową sceny. Dzięki niej fotografie ujmują żywą kolorystyką. Wyjątkowo ciekawie wyglądają zdjęcia zrobione w kontrze, na których ciemne kontury tańczących par rysują się na tle wielobarnego tła. Ciemne postacie zastygły w ekspresyjnych pozach.
Sety taneczne przerywane były tradycyjnymi elementami wesela z wyjątkowym punktem kulminacyjnym. W pewnym momencie wszyscy wyszli na zewnątrz w ciemną letnią noc, żeby cieszyć oczy wybuchami sztucznych ogni. Było to świetnym podkreśleniem ładunku emocjonalnego jaki niósł ze sobą ten wyjątkowy dzień, co z resztą z łatwością można było odczytać na podekscytowanych twarzach uczestników. Mam nadzieję, że pozostawiły one swój ślad w moim repotażu ślubnym.
Zapraszam wszystkich do obejrzenia sprawozdania z tego wyjątkowo gorącego dnia.